niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział III



Astila usiadła na miejscu pasażera w śmigaczu Derany i oparła się wygodnie. Rana na plecach przestała jej już uniemożliwiać życie. Minął już tydzień, odkąd Derana znalazła Astilę na śmietniku, ciężko ranną i ledwo żywą. Rana po postrzale nadal bolała, ale już o wiele mniej. Z początku, Astila miała problemy nawet z oddychaniem i poruszaniem się o własnych siłach, ale dzięki pomocy Zeltronki i droida medycznego, dziewczynie szybko wróciła pełna sprawność.
- Gdzie mieszka ten twój znajomy? - zapytała, chociaż nie spodziewała się odpowiedzi.
Informatorów zawsze trzymało się w sekrecie. Było to prawo, które znała, ale nie wiedziała właściwie skąd. Mimo wszystko, nawet ten przebłysk pamięci bardzo ją cieszył. 
- Niedaleko. Nazywa się Duke. Wisi mi przysługę, a jako, że zawsze utrzymywał bliskie kontakty z Jedi, jestem pewna, że może coś wiedzieć.
- Znał Polaa Suna? - zaciekawiła się.
Derana na chwilę umilkła, jakby myślała nad odpowiedzią. Albo myślała, czy tej odpowiedzi w ogóle może udzielić. Astila wpatrywała się w nią wyczekująco, ale jej nie ponaglała. O dziwo, Astila w ciągu tych kilku dni odkryła u siebie niesamowite pokłady cierpliwości. Przydawało się to, kiedy Derana znikała na długie godziny, a Astila za jedyne towarzystwa miała irytującego droida medycznego, który za wszelką cenę chciał ją powstrzymać przed wszystkim, co robi normalny człowiek, włączając w to samodzielne jedzenie czy czytanie. Na szczęście szybko przypomniała sobie, jak się w ogóle czyta. A dzięki temu nalazła w holonecie sposób na wyłączenie robota.
- Polaa Sun był specyficznym Jedi. Rada za nim nie przepadała, ale pewne grupy społeczne bardzo go szanowały. On i jego padawan nie mieszali się w wojnę. Zajmowali się społeczeństwem. Cywilami najniższego stanu, którzy często umierali gdzieś na ulicy, zapomniani przez wszystko i wszystkich. Poznałam jego padawana. Był wyjątkowy. - uśmiechnęła się smutno. - Ale nie wiem, czy on jeszcze żyje. Niestety, ale mój informator jest twoją jedyną nadzieją, jak na razie. 

Po kilku minutach wylądowały na publicznym parkingu, niedaleko handlowej części Imperial City.
- To gdzieś tutaj?
- Tak, musimy tylko zjechać jedno piętro.
Szybko doszły do właściwego poziomu. Derana zapukała głośno i kliknęła panel otwierający drzwi. Rozsunęły się z cichym sykiem.
- Nie boi się, że go okradną?
- Najwyraźniej nie ma niczego do stracenia - odpowiedziała Zeltronka.
Derana wkroczyła do mieszkania, zupełnie jakby była u siebie
- Czego?! - dobiegł je głos z wnętrza domu.
Astila spojrzała się niepewnie na Deranę, ale ta już ruszyła w stronę źródła głosu. Chcąc, nie chcąc podążyła za nią. Weszła do salonu, w którym już była Derana w towarzystwie rodiańskiego mężczyzny. Rodianin łypnął na Astilę nieprzyjemnie. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku, niepewna, czy rozsądne jest zbliżenie się do Derany.
- Co tio za dziewczina? - zapytał.
W uszy od razu rzucał się jego dziwaczny akcent.
- Nazywa się Astila Vano. 
Rodianina po raz kolejny zmierzył ją podejrzliwym spojrzeniem, ale najwyraźniej stwierdził, że Astila nie może mu nic zrobić, więc zwrócił swój wzrok na Zeltronkę.
Astila odetchnęła z ulgą i oparła się o ścianę. Natychmiast jednak od niej odskoczyła i chwyciła się za nadgarstek. Wystający ze ściany gwóźdź wbił się nieco w jej skórą, pozostawiając po sobie niewielką rankę.
- Stang, Derana... ciemu prziprowadziłaś ze sobą taką sierotę? W pokoju obok sią pakieti mediczne. Dasz radę, czi potrzebujesz niańki? - zapytał złośliwie. 
- Poradzę sobie - burknęła Astila, czerwieniąc się ze wstydu.
- Tilko nie zabij się po drodze. To aż metr stąd. Po lewej.
- Przygotuj czarne worki, zaraz będziesz musiał sprzątać ciało - odparła.
- A po cio się z tim tak pieprzyć? Mamy ciwilizowane czasy. Wirzucę ciało na śmietnik i po dwóch godzinach będzie w drodze na Nar Shaddaa. W częściach.
- Pociągająca przyszłość...
Wyszła z pokoju ignorując chichot Derany. 
W sypialni Rodianina było tyle szaf, szafek, szuflad i innych schowków, że poczuła nieopisaną chęć, by walnąć głową w ścianę. Nie miała pojęcia, jak znaleźć zwykłe, małe plasterki.
Nie chciała wołać Duke'a, więc podeszła do szafki i wysunęła pierwszą szufladę. Papiery. Następna pusta. Astila kucnęła i otworzyła trzecią szufladę. Jej oczy rozszerzyły się z niewytłumaczalnego podekscytowania, które nagle w nią uderzyło. W szufladzie, pod kilkoma papierami, leżał jedynie cylindryczny pojemnik. Wyglądał trochę jak rękojeść. Astila rozejrzała się, czy przypadkiem nikt nie wszedł do pokoju i wyjęła przedmiot. Przyciągał ją. Wydawał się być tak bardzo znajomy, że nie mogła się powstrzymać od przyciśnięcia przycisku na rękojeści.
Z rękojeści wysunęło się żółte, wręcz złote, laserowe ostrze. Astila nie mogła oderwać od niego wzroku. Miecz idealnie układał się w jej dłoni. Nie czuła niepewności, czy też strachu spowodowanym "zabawą" tak niebezpieczną bronią. Nagle przypomniała sobie, że wie, co to jest i że zna podstawy walki tym.Wszystko stało się jasne i choć nadal nie wiedziała o sobie i swoim życiu prawie nic, była pewna, że było związane z mieczem świetlnym.
Do pokoju niespodziewanie wszedł Duke, a zaraz za nim Derana.
- Ooo, odłóż to dziewczino, bo sobie rączki poucinasz. To broń nie dla sierot. 
- Skąd ją masz? - zapytała, wyłączając miecz.
- Znalazłem. I w siumie, siame kłopoty z tią bronią. Ani tiego sprzedać, ani oddać. Nikt już nie chcie broni Jedi. 
- Odkupię ją od ciebie - powiedziała Derana.
- Tobie to nawet za darmo dam, byle się pozbyć tego problemu.
- Dzięki. Astila, od dzisiaj ten miecz jest twój. Jestem pewna, że potrafisz nim walczyć. 
- Ja?! Przecież ja nic nie potrafię, skąd niby mam znać techniki walki laserową bronią?!
Astila odłożyła miecz na szafkę i odsunęła się od niego ostentacyjnie.
- Jeśli myślisz, że jestem jakimś Jedi, to się mylisz. Przecież nie wiedziałam nawet, że była jakaś wojna, a skoro Jedi brali w niej czynny udział, to coś powinnam pamiętać, chociaż trochę. Nie przypominam sobie nic, moje życie było nudne i przewidywalne. 
- Dobra, skoro tak mówisz... pójdziemy do ruin Świątyni Jedi!
Genialne pomysły Derany miały jedną wadę - nie były genialne. Były głupie. I ryzykowne.
- To durny pomysł - powiedzieli jednocześnie Astila i Duke. 
- Oj tam, oj tam. Skoro nie może sobie przypomnieć, to wizyta w tamtym miejscu na pewno jej pomoże.
- Taa, wśród gruzów i trupów. Cudowna wycieczka. Może sobie jeszcze piknik zrobicie.
- Ja nigdzie nie idę.
- Idziesz. Przecież chcesz odzyskać wspomnienia. I weź ten miecz zanim ci go do gardła wepchnę.

~*~

Zapomniałam wstawić rozdział w tamtym tygodniu :o Nie mam pojęcia jak i dlaczego. Skleroza atakująca nagle jest jedną z moich dolegliwości psychicznych xD

NMBZW!

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzieeeeeeeeeeeeń dobry :D
      Po przesłuchaniu SzpaRapu, przyszłam tutaj i zaraz po skomentowaniu biorę się za swój rozdział.
      "Oj tam, oj tam". Tekst życia <3 Czekam na dalszy rozwój akcji i no... :3 Supcio i do wiedzenia :*
      Niech Moc będzie z Tobą! ♥

      Łonka ^.^

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Olga, mi się tu nie wyrywaj. Zapomniałam skomentować, Ida ;P wybacz, dobrze, że mi przypomniałaś ^^. A tak się składa, że akurat dzisiaj na grafice ten miecz na górze widziałam xD Samolot nade mną leci, nudzi mi się, nie mam pomysłu co tu napisać... Hm. Kiwi jeszcze ze mną powalczy *patrzy na Kiwi przenikliwym wzrokiem* ale w końcu będę pierwsza.
      To na tyle... a, masz super szablon (szybko odkryłam xDD)








      NMBZT!

      Usuń